Minister nauki i szkolnictwa wyższego(i zarazem wicepremier) Jarosław Gowin w jesienno-zimowym semestrze roku akademickiego 2016/17 ujawnił autorski projekt odrodzenia polskiej nauki i szkolnictwa wuższego . Cytuję za "Nauka w Polsce",30.09.2016:
"....potrzebujemy uczelni, które stawiają na jakość kształcenia, gdzie naukowcy uwolnieni od nadmiaru zajęć dydaktycznych, skupią się na badaniach.W Polsce muszą powstać uczelnie badawcze ."
Można zadać pytanie: czy wszystkie uczelnie polskie będą "badawcze"?Jeśli nie wszystkie ,to znczy ,że będą także uczelnie, których kadra dydaktyczna nie będzie prowadziła żadnych badań naukowych.
Zaraz powstaje drugie pytanie: czy taka placówka oświatowa może się jeszcze nazywać "uczelnią"?
Gowin informuje,że będą to "wyższe szkoły zawodowe ,kształcące na potrzeby rynku pracy" i obiecuje , że resort będzie na nie "chuchał i dmuchał".Tym samym ,mimochodem dowiadujemy się ,że znakomita część naszych uniwersytetów ma być zamieniona na wyższe szkoły zawodowe.
W uczelniach badawczych [ciekawe czy zostanie utrzymana dla nich nazwa "uniwersytety"?] naukowcy będą uwolnieni od nadmiaru zajęć dydaktycznych,przez zmniejszenie bezwzględnej liczby studentów tego typu uczelni.Czyli nasze nowe pokolenia, nie zasługują w skali masowej na pełnowartościowe studia uniwersyteckie.
Sformułuję jednak trzecie pytanie: a jaki będzie wskażnik liczby studentów przypadający na jednego naukowca?Czy taki sam jak dzisiaj?Dzisiaj profesor uniwersytetu prowadzi wykład kursowy dla 80-100 studentów,czy będzie mógł taki wykład prowadzić dla 10-15? Czy zaistnieje praktycznie relacja "uczeń-mistrz",kiedy profesor będzie opikunem naukowym grupy 2-4 osobowej ,a nie jak to jest dzisiaj ,kiedy prowadzi prace magisterskie 30-40 studentów tego samego rocznika?
Wicepremier Jraosław Gowin mówi ,że jakość kształcenia uczelni jest odwrotnie proporcjonalna do bezwzględnej liczby studentów.Niestety, to jest niezgodne z prawdą.Na świecie jest pełno uniwersytetów o liczbie studentów przekraczającej 60-80-100 tysięcy i uczelnie te są w czołówkach rankingów zarówno jakości kształcenia, jak i osiągnięć w badaniach naukowych.
Jakość kształcenia zależy bowiem od dwóch równorzędnych czynników:
- współudziale studentów w pracy badawczej naukowca zatrudnionego w uczelni, a o tym decyduje liczba studentów przypadająca na jednego wykładowcę
oraz
-współudziale przemysłu i gospodarki w pracy badawczej naukowca,współudziale polegającym na stymulowaniu finansowym tej pracy.
Czynnik pierwszy wymaga radykalnego zmniejszenia liczby studentów pozostających pod opieką jednego wykładowcy, przez zwiększenie liczebnosci kadry odpowiednio wynagradzanej, a czynnik drugi wymaga repolonizacji gospodarki i przemysłu i uruchomienia w niej procesów innowacyjności.
Zamiast powyższego, mamy polityka decydującego o kształceniu i badaniach naukowych na uniwersytetach,a z drugiej strony - nie grzeszącego doświadczeniem zawodowym i znastwem w zakresie tej tak ważnej problematyki.
7 grudnia br. na konferencji programowej Narodowego Kongresu Nauki pt. „Współpraca nauki z gospodarką i administracją dla rozwoju innowacyjności” zorganizowanej na Politechnice Wrocławskiej, polityk ten powiedział [zob."Nauka w Polsce" 8.12.2016], że
"Plan Morawieckiego - zakładający oparcie rozwoju kraju na wiedzy i rosnących kompetencjach społeczeństwa - nie ma szans na powodzenie bez efektywnych sektorów nauki i szkolnictwa wyższego".
" Strategia Gowina" spoczywa na trzech filarach: pakiet zmian dla nauki i szkolnictwa wyższego, budowanie pomostów między nauką i gospodarką, a także społeczna odpowiedzialność nauki.
Ciekawe, czy "Strategia Gowina" [popularnie zwana-Projektem Gowina] efektywnych sektorów nauki i szkolnictwa wyższego przez zamianę sze regu uniwersytetów publicznych na 2-3 letnnie koledża zawodowe ,oraz przez utrudnienie dostępu do "uczelni badawczych" z pełnym kształceniem magisterskim, zagwarantuje rosnącą wiedzę i kompetencje społeczeństwa polskiego?
Rozwój nauki natomiast (-według strategii wicepremiera Gowina) -ma polegać na idei "Habilitacja dwóch prędkości" ,oraz realizacji programu o kryptonimie SOWA (Strefy Odkrywania Wiedzy Aktywnej)/
Ta pierwsza idea ma dać nam, już od przyszłego roku doktoraty i habilitacje "wdrożeniowe".Produkty tej strategi "odrodzenia nauki polskiej " Mogą przejść każdy poziom rozwoju naukowego ,aż do uzyskania tytułu naukowego profesora zwyczajnego.
Natomiast "SOWA" to utworzenie w okresie 2018-21 w miastach powiatowych lokalnych minicentrów nauki dla dzieci i seniorów.Całość rewolucji naukowej ma być poddana dyskusji publicznej we wrześniu 2017 roku.
Komentarze