Eine Eine
961
BLOG

Wojciech Rubinowicz - bliski i daleki

Eine Eine Kultura Obserwuj notkę 32

 

 
Takim go poznałem i zapamiętałem: sympatyczny staruszek, uśmiechnięty, w dobrze skrojonym garniturze i z muchą kolorową pod brodą. Nigdy nie byłem jego studentem, raz lub dwa razy słuchałem go na żywo podczas jakiegoś popularnego wykładu, raz jeden rozmawiałem z nim bezpośrednio , i dwa, trzy razy - telefonicznie.
 
 
W rozmowie bezpośredniej w jego mieszkaniu przy Hożej 74, gdy ustalił, że jestem wnukiem jego kolegi, chemika z czasów uniwersyteckich w Czerniowcach ,rozpromienił się i zasugerował jednoznacznie ,że mogę u niego pisać pracę doktorską.
Zaskoczony ,wybąkałem nieskładnie , że już zacząłem u profesora J.Weyssenhoffa, w Krakowie, a wtedy on zaczął mi opowiadać o czasach wileńskich Weyssenhoffa w samych superlatywach i widziałem ,że chce zatrzeć niemiłe wrażenie powstałe u niego, przez moja odmowę poddania się jego opiece naukowej.
Przytomnie skierowałem rozmowę na moje zainteresowania relatywistyką i jej koneksjami z mechaniką kwantową, by uniknąć z jego strony wywodów na temat dyfrakcji fal, który to temat dla mnie wówczas był bezgranicznie nudny, a dla niego – zgoła przeciwnie.
W zakończeniu tego jedynego spotkania, wrócił wspomnieniami do Czerniowiec i długo wspomniał o czasach, kiedy jego rodzina i rodzina mego dziadka żyły w bliskości, zapominając kompletnie ,że ja nigdy w życiu w Czerniowcach nie byłem, bo być nie mogłem.
Opowieści mojej babki (no i ojca) osadzone były na magicznym dla moich rodziców trójkącie: Kołomyja- Chocim - Czerniowce.
Kołomyja i Chocim, to czasy gimnazjalne ojca i licznego rodzeństwa jego ,a Czerniowce to uniwersytet, nie dla wszystkich z nich , bo część wyrwała się w świat : do Wiednia i Krakowa.
Babka po latach, wspominała aptekę w Czerniowcach, przy ulicy Neuweltgasse i doktora Rubinowicza, który sprowadzał jej najlepsze mieszanki ziół z wiedeńskich firm ,a na moją uwagę “że chyba magistra” prychała kwitując: “co ty tam możesz wiedzieć, kim był aptekarz Damian Rubinowicz z Czerniowiec”.
O kolegach dziadka, a swego męża, nie lubiła wiele opowiadać, ograniczając się jedynie do pogardliwej opinii: “na tym uniwersytecie, to w dukatach im pensji nie wypłacali, chociaż był imienia Franciszka Józefa, w Wiedniu twój dziadek żyłby inaczej, ale on się uparł na Wilno i wiadomo jak się to skończyło”.
O Wojciechu Rubinowiczu wyrażała się krótko: zasuszony w liczbach, a Sewerynkę ,jego siostrę, wspominała z rozrzewnieniem i z tęsknotą.
Wojciech Rubinowicz urodził się 120 lat temu (22 lutego 1889 roku) w Sadagórze ,na Bukowinie, w rodzinie aptekarza. Jego ojciec, Damian Rubinowicz, powstaniec 1863 roku ( jako gimnazjalista), był znanym w regionie działaczem społecznym i oświatowym.
Wojciech ,z łaciny - Adalbert Rubinowicz, ukończył fizykę na uniwersytecie w Czerniowcach i w roku 1914 uzyskał doktorat z fizyki.
Jego sylwetka wróciła do mnie we wspomnieniach opowieści rodzinnych o Czerniowcach , gdy moja babka już nie żyła, ja zacząłem studia fizyki na UJ, a na jego nazwisko natrafiłem w ogromnym dziele A.Sommerfelda :“ Atombau und Spektralenlinie” obok - ku swojemu zdumieniu - nazwisk Wolfganga Pauliego, Nielsa Bohra, Alberta Einsteina.
Kilka lat później, całkiem przypadkowo na WAT-cie spotkałem dwóch kolegów, od których dowiedziałem się, że robią prace u W.Rubinowicza z teorii dyfrakcji fal, a po latach stali się jego najwybitniejszymi uczniami (obok Jana Blatona i Jerzego Plebańskiego).
Życie i twórczość Wojciecha Rubinowicza dowodzą zasadnie ,iż był on Europejczykiem, co się zowie. Jeden z kilku najwybitniejszych polskich fizyków rangi światowej, takich jak: Marian Smoluchowski, Władysław Natanson, Stanisław Loria, Czesław Białobrzeski, Jerzy Rayski czy Andrzej Trautman, by ograniczyć się tylko do tych, którzy działali w kraju.
Swoją pracą doktorską pt. Zur Frage der Sterngen Loesung Einiger Beugungsprobleme am Keil und Winkelspiegel, rozpoczął 25 letni Rubinowicz twórczość naukową skupioną przez następne półwieku na tematyce kirchoffowskiej teorii dyfrakcji fal świetlnych.
Największym osiągnięciem jego, w tej dziedzinie, było misterne i subtelne wykazanie (przy wykorzystaniu metody analizy Kirchhoffa) ,że teorie dyfrakcji światła na otworze (szczelinie) Younga i Fresnela pozornie przeciwstawne, są w istocie równoważne.
Było oczywiste ,że ta tematyka zaprowadzi go do Arnolda Sommerfelda, gdyż na głośną pracę habilitacyjną Sommerfelda “Matematische Theorie der Diffraction “[1]powoływał się W.Rubinowicz w swej dysertacji doktorskiej.
W Monachium, Rubinowicz spędził dwa pełne lata(1916-1918) i tam właśnie napisał najważniejszą pracę swego życia [2] formułując w niej –równolegle z W.Paulim- regułę wyboru, nazwaną później w niektórych monografiach regułą Pauliego -Rubinowicza.
Laboratorium Sommerfelda w Monachium należało do pięciu centrów światowej fizyki, obok: Laboratorium Cavendisha w Cambridge z E.Rutherfordem, Kopenhagi z N.Bohrem, Getyngi z M.Bornem, i Lejdy z P.Ehrenfestem.
Uczniami Sommerfelda byli (wszyscy późniejsi nobliści) : W.Roentgen,A.Bayer,W.Wien,M.v.Laue,W.Heisenberg,P.Debeye,W.Pauli,L.Pauling,H.Bethe.
Setki fizyków z całego świata musiało być –krócej lub dłużej - gośćmi Sommerfelda, jeżeli mieli ambicje współtworzyć nową, kwantową fizykę.
Jego wykłady, seminaria, ćwiczenia, rozmowy przy kawiarnianym stoliku ze studentem lub współpracownikiem miały jeden zawsze format, jedną postać: roztrząsanie problemu ,którego rozwiązania nie znał, a poszukiwał.
Dydaktyka fizyki w wykonaniu Sommerfelda, była powstającą fizyką na oczach i z udziałem studentów. Sommerfeld zawsze twierdził: nie mówię ze studentami o tym, co wiem.I tak postępował. Tym samym uczeń nie był uczniem, był współtwórcą powstającej fizyki, a nie odbiorcą fizyki zastanej.
A był to czas piekielnie trudny: waliła się fizyka klasyczna i trzeba było w jej miejsce formować nową fizykę. Nikt nie wiedział jak to zrobić. Wszyscy stali na granicy starego i nowego.
Rubinowicz musiał mieć dobre rozeznanie czasów tego przełomu, gdyż przejście w jego pracach z fizyki klasycznej do kwantowej było płynne i obudowane dobrymi intuicjami.
Widać to podczas lektury pracy ,która zapewniła mu dobre miejsce wśród założycieli tzw. pierwszej (lub – starej) mechaniki kwantowej.
Jego mistrz i patron naukowy, Sommerfeld uratował bohrowski model budowy atomu zamieniając orbity kołowe na eliptyczne i dodając dwie nowe liczby kwantowe związane z orbitalnym momentem pędu i orbitalnym momentem magnetycznym.
Rubinowicz podążył tym tropem uzbrojony we wcześniejszą wiedzę o elektrycznym promieniowaniu dipolowym, otrzymując reguły wyboru dla tych dwóch liczb kwantowych[3]. Oryginalność jego pracy (w stosunku do odpowiedniej pracy Bohra) polegała na zastosowaniu po raz pierwszy –obok zasady zachowania energii- zasady zachowania momentu pędu podczas emisji lub absorpcji fotonu przez atom.
Odkrycie reguł wyboru przez Rubinowicza otwierało drogę do pojęcia spinu fotonu, a kontynuacja tej myśli w roku 1928 pozwoliła Rubinowiczowi wyjaśnić anomalię w promieniowaniu kwadrupolowym zielonych linii tlenu, i tym samym otworzyć drogę A Kastlerowi do budowy teorii pompowania optycznego (laser !) i nagrody Nobla.
Omawiane dokonania badawcze Rubinowicza były wysoko ocenione później przez Einsteina, o czym możemy przeczytać w pracy [4]:
“Byłem bardzo dumny z tego, gdy dowiedziałem się, że Einstein ocenił jako fein moją myśl, aby użyć praw zachowania do wyprowadzenia reguł wyboru i polaryzacji”.
Lata po okresie monachijskim, do czasu wybuchu II wojny światowej, były bardzo zmienne w biografii W.Rubinowicza i zawierały nawet elementy osobiste tragiczne, ( epizod lwowski związany z obrzydliwą nagonką rasistowską na jego żonę i na niego samego, z pomówieniem o rzekome pochodzenie semickie).
Doceniany i polecany przez takie osoby jak : W.Natanson, K.Fajans, M.Curie –Skłodowska ,przechodził kolejno przez stanowiska samodzielne w Czerniowcach, Lublanie i Lwowie z wcześniejszym, dwukrotnym stażem u N.Bohra w Kopenhadze.
Dopiero w 1937 roku przenosi się z Politechniki Lwowskiej na katedrę w Uniwersytecie Jana Kazimierza ,gdzie pozostaje aż do 1946 roku. W latach 1946-1960 jest profesorem mechaniki teoretycznej i optyki UW z siedzibą instytutu przy Hożej.
Po przejściu na emeryturę ,przez kilkanaście lat nadal jest aktywny w nauce, pisząc doskonałe kursy mechaniki teoretycznej(wspólnie z W.Królikowskim) i mechaniki kwantowej.
Wojciech Rubinowicz, to ostatni z wielkich fizyków polskich, którzy współtworzyli fundamenty fizyki atomowej XX wieku. Reprezentował styl myślenia o fizyce i jej uprawianiu, dziś już nie istniejący.
W ramach tego stylu ,fizyka miała być piękną i monumentalną strukturą formalną najbardziej uniwersalnych zasad obowiązujących przyrodę, osadzoną na twardym gruncie pewnych wyników eksperymentu.
Struktura ta miała być spójna logicznie, niesprzeczna i zupełna, w odniesieniu do określonej dziedziny przyrody. Nie stawiano przed nią zadań opisu i wyjaśnienia wszystkiego, co istnieje. W tamtych czasach człowiek był ograniczony we wszystkim i z tego ograniczenia wynikała pokora badacza wobec tajemnic przyrody.
Dzisiaj nie ma takiej fizyki. Wszystko w niej jest tymczasowe, brudne, chwiejne. Duch greckiej doskonałości został zastąpiony babilońskim chaosem myśli i działań z nadzieją, iż z chaosu wyłania się także ład. Dzisiaj fizyka jest otwarta zarówno na sens , jak i bezsens rzeczywistości, oraz budowanych jej modeli. Najbardziej podejrzana jest prawda, a czczony relatywizm.
Wojciech Rubinowicz, takiej fizyki - prawdopodobnie - nie mógłby współtworzyć.
 
Literatura
[1]A.Sommerfeld, Mathematische Theorie der Diffraction,Math.Ann,V.47,Nr 2-3,1896,s.317-374
[2]A.Rubinowicz, Die Beugungswelle in der Kirchhoffschen Theorie der Beugungserscheinungen,Ann.Phys.,nr.53,1917,s.257
( 2-te Aufl.,Springer-PWN,Berlin-Warszawa,1966)
[3] A.Rubinowicz, Bohrsche Frequenzbedienung und Erhaltung des Impulsmomentum,Phys. Zeit. 19,1918,s. 441-465, 465-474
[4] A.Rubinowicz, Selected Papers,Warszawa,1975,s.467-473
Eine
O mnie Eine

No modern scientist comes close to Einstein's moral as well as scientific stature (John Horgan)

Nowości od blogera

Komentarze

Inne tematy w dziale Kultura