Eine Eine
1429
BLOG

Czy ateizm przetrwa do końca XXI wieku?

Eine Eine Polityka Obserwuj notkę 307
 Oczywiście, nie przetrwa. Znawcy tematu od dawna przewidują ,że wiek XXI to renesans masowych ruchów religijnych ,odrodzenie i rozkwit największych religii monoteistycznych, jako reakcja na agresywny ateizm szerzony w wielu miejscach planety siłą prawa stanowionego przez państwa tzw. świeckie lub “ światopoglądowo neutralne”.Państwowy i brutalny ateizm zmuszający siłą fizyczną członków rozmaitych wspólnot religijnych do wyznawania konfesji swojej, co najwyżej w czterech ścianach izby, a w wielu przypadkach zakazujący prawnie działań wspólnot religijnych lub wręcz mordujący członków takich wspólnot ,ten ateizm musi “zaowocować” wzrostem religijności i rozwojem różnych kościołów w skali globalnej na zasadzie reakcji.Już obserwuje się silny spadek zainteresowań czytelniczych literaturą propagującą ateizm, na skutek jej ewidentnie niskiego poziomu merytorycznego. Literatura ta nawiązuje, mniej lub więcej świadomie, do doświadczeń języka i stylu propagandy ateistycznej opracowanej i realizowanej w latach 1918-1980 w Sowietach, dlatego że jej twórcy wywodzili się o wywodzą z kręgów lewicy społeczno-politycznej.Klasycznym przykładem tego, o czym wyżej napisałem, mogą być teksty R.Dawkinsa[1], S.Weinberga[2], P.Hitchensa[3], S.Harrisa [4] rojące się od fałszów i zmyśleń na temat istoty i historii chrześcijaństwa(a także judaizmu i islamu), oraz od brutalnych inwektyw pod adresem duchowieństwa i wierzących. Do tej grupy dołączył nie tyle filozof ateizmu, co propagandysta ateizmu, piszący w takim właśnie stylu i na takim poziomie intelektualnym, Francuz, Michel Onfray, którego książkę o pretensjonalnym tytule przetłumaczył i wydał PIW [5].Towarzyszyła temu wydaniu niebywała reklama: “głośny filozof”, autor “ponad 30 książek tłumaczonych na wiele języków”, założyciel ludowego uniwersytetu, “następca Feurbacha i Nietzschego”, “najbardziej dyskutowana we Francji publikacja” z tej dziedziny itd.Kilka zdań na temat sylwetki twórczej Michela Onfraya. Urodził się,1 stycznia 1959 roku w Argentan(Orne),w Normandii, w rodzinie farmerskiej. Doktorat z filozofii. W latach 1983-2002 wykładał filozofię na wyższej uczelni w Caen. Następnie utworzył bezpłatny Université populaire de Caen, o programie radykalnie lewicowym w zakresie socjologii, psychologii politycznej, filozofii kultury. Opublikował ogromną liczbę tekstów z tzw. folkloru filozoficznego (filozofia podróży, gastronomii, seksu,),dziesiątki małych rozpraw propagujących hedonizm, cynizm ,kilkanaście rozpraw z teorii estetyki w stylu postmoderny.We wszystkich swoich pracach, potrafi nawiązać do obsesyjnego –w jego wydaniu- tematu, a mianowicie do – religii i kościołów. W swojej totalnej krytyce trzech religii monoteistycznych oskarża je o nienawiść do rozumu, do kobiet, do wolności człowieka, do ciała oraz do rozkoszy życia.W pięciotomowej “Anty-historii filozofii”[6] stawia tezę, że całość dziejów myśli filozoficznej została sfałszowana przez kościół rzymsko-katolicki, gdyż idealizm platoński był nic nie znaczącym epizodem, nikłym prądem filozofii nie budzącej większego zainteresowania z uwagi na absurdalność idei i pojęć, ale przez polityczną władzę jaką przez wieki sprawował Watykan, idealizm stał się – od stuleci - oficjalnym dogmatem myślenia Europejczyka.Ta niepohamowana niczym nienawiść i pogarda M.Onfray dla myśli religijnej i świata wiary zaowocowały w 2005 roku 9oryginał francuski tekstu) wydaniem osobliwego “Traktatu ateologicznego”. Treść tej książki ma następującą strukturę :Przedmowa
Wprowadzenie
Część I. Ateologia
1. Odyseja wolnej myśli
2. Ateizm, czyli rozbrat z nihilizmem
3. W stronę ateologiiCzęść II. Monoteizmy
1. Tyrania i poddaństwo w zaświatach
2. Autodafe inteligencji
3. Zasada nierzeczywistościCzęść III. Chrześcijaństwo
1. Fabrykat zwany Jezusem
2. Paweł, czyli skażenie
3. Chrześcijańskie państwo totalitarneCzęść IV. Teokracja
1. Krótka teoria wyłuskiwania
2. W służbie popędu śmierci
3. W stronę pochrześcijańskiej laickościBibliografiaNajbogatsza w inwektywy i kłamstwa jest część trzecia książki poświęcona chrześcijaństwu. Gdyby w tym samym stylu i z użyciem tych samych epitetów, autor opisał islam i jego założyciela , to niewątpliwe otrzymał by zaocznie wyrok śmierci ze strony fundamentalistów muzułmańskich. Chociaż w całej książce, najczęściej czytamy o tym jak to Kościół, jest odpowiedzialny za największe mordy w historii cywilizacji.W pierwszym kroku autor stawia tezę ,że źródłem każdej religii jest strach człowieka przed śmiercią, przed nicością.“Strach, obawa, lęk – maszyny do produkcji bożyszcz. Trwoga przed nicością, niezdolność pojmowania śmierci jako naturalnego ,nieuchronnego procesu, z którym rozum, i tylko rozum może się układać, a także brak sensu, aprioryczny absurd- oto genealogiczne rozgałęzienia boskości.”Tymczasem, w świetle historii chrześcijaństwa- tej nie spreparowanej przez M.Onfray – można zadać pytanie: czy męczennicy za wiarę oddawali życie (często poddawani torturom) ze strachu przed śmiercią?Hermiasz Sozomen, w wieku IV p.N.Chr., w swej historii kościoła [7] opisuje jak podczas masowych prześladowań chrześcijan za cesarza Juliana Apostaty, pewna kobieta- chrześcijanka, z małymi dziećmi, rozpaczała gdy żołnierze nie chcieli dopuścić jej do grupy chrześcijan przeznaczonych na tortury i śmierć, bo się spóźniła i postępowanie “kwalifikacyjne” zostało zamknięte.A czy, prawie piętnaście wieków później, o.Maksymilian Kolbe bał się śmierci i nicości i dlatego oddał swoje życie, by mógł żyć Franciszek Gajowniczek?M.Onfray kłamie ordynarnie pisząc, iż źródłem chrześcijaństwa jest lęk przed śmiercią. Źródłem wiary w Boga, jest nadzieja na zbawienie wieczne, wybór życia wiecznego z Chrystusem, a nie wybór nicości w otchłani.Oczywiście,są osoby ,które wyżej stawiają rozkosze życia ziemskiego aniżeli zbawienie wieczne i mają do tego prawo,ich wybór.Następnie M.Onfraya przechodzi od genezy religii do natury fenomenu wiary w jedynego Boga,i to przyjście  jest dla niego tyle samo łatwe, co absurdalnie opaczne. Filozof z tytułem doktorskim nie odróżnia myślenia magicznego od myślenia religijnego ! Do jednego worka wrzucone zostają przez niego wszystkie wierzenia i praktyki pierwotnych społeczeństw na równi z religiami monoteistycznymi.“Religijne ekstrawagancje nie znają granic. Taniec uryny Indian Zuni z Nowego Meksyku. Amulety z ekskrementów tybetańskiego wielkiego lamy. Hinduistyczny zwyczaj oczyszczających ablucji w krowich odchodach i urynie. Rzymski kult takich bóstw, jak Stercutius i Crepitus ,czy bogini Cloacina (patronów ustępów, bździn i kanalizacji).Ofiary z nawozu składane asyryjskiej Wenus -Isztar. Xochiquetzal, meksykańska Bogini miłości i zabawy, zjadająca własne odchody. Boskie zalecenie z Ksiegi Ezechiela, aby do gotowania potraw wykorzystywać ludzkie ekskrementy.Gdy chodzi o utrzymywanie kontaktu z bogami oraz sferą sacrum, każda metoda jest, jak widać, stosowna.Istnieją niezliczone imiona, obrządki, sposoby pojmowania Boga i oddawania mu czci, miriady odmian religijności, całe słowniki leksemów określających wiarę i bogobojność.”Oczywiście , motywem takiego postępowania autora jest żądza zohydzenia religii monoteistycznych, naplucia na nich, wmówienie czytelnikowi, że praktyki szamańskie i modlitwa chrześcijanina do Boga są tej samej natury, a motyw ten, sam odsłania, kiedy w innym miejscu nawołuje współczesnych ateistów, by wykorzystali do tego teksty starożytnych:“szyderców,materialistów,radykałów,cyników,hedonistów,ateistów,sensualistów,piewców rozkoszy”.Taki sam pogląd wyrażał na salonie Quasi, stąd widać na jaki poziom wdrapał się “głośny filozof” francuski.Szczytem jednak rozumienia fenomenu religii(wiary) przez M.Onfraya jest jego kategoryczne stwierdzenie, że :“Wiara w Boga, to objaw nerwicy, którą można wyjaśnić w kategoriach psychiatrycznych. Nerwica skłaniająca ludzi do tworzenia bogów nie ma w sobie nic nadprzyrodzonego, to rezultat najzwyklejszych procesów psychicznych.”Jeżeli to stwierdzenie, połączymy z innym, dotyczącym relacji chrześcijaństwa z nauką, filozofią, krócej pisząc – z racjonalizmem, które ma taką postać:
Religie zawsze walczyły i walczą z rozumem. Bóg unicestwia bowiem wszystko co stawia mu opór... Watykańska Karta pracowników służby zdrowia potępia inżynierię genetyczną, badania naukowe prowadzone na zarodkach, dzieci z probówki, zastępcze matki, sztuczne zapłodnienie w przypadku heteroseksualnych par nie małżeńskich lub par homoseksualnych, klonowanie zarówno reprodukcyjne, jak i terapeutyczne,koktajle znieczulające, które pozbawiają umierającego pacjenta świadomości, terapeutyczne zastosowanie konopi indyjskich, eutanazje. Opowiada sie z kolei za metodami paliatywnymi i głosi, ze cierpienie ma wzniosłe znaczenie pokutne i zbawcze.” to będziemy mieli jak na dłoni uczciwość intelektualną autora. Przecież większość zestawionych przez niego problemów w cytowanym akapicie ma – poza środowiskiem anarchizujących lewicowców- rozwiązania dyskusyjne, wzbudza poważne dylematy moralne z uwagi na skutki społeczne i cywilizacyjne, a stanowisko Kościoła nie zawsze i nie wszędzie jest negowane przez osoby z kręgów niewierzących, do czego M.Onfray oczywiście odnosi się z pogardą.Twierdzenie ,że każdy wierzący jest jednostką chorobową dla psychiatrii, powinno konsekwentnie wyjaśniać historię kultury i cywilizacji europejskiej, jako dzieło wariatów. Tysiące artystów, badaczy przyrody, ludzi czynu politycznego było wierzących w Boga czyli byli psychicznie chorymi. Pierwsze uniwersytety, pierwsza propagacja masowej oświaty w postaci szkół realnych i średnich, pierwsze masowe ruchy na rzecz racjonalnego gospodarzenia były inicjowane, prowadzone i rozwijane w Europie przez instytucje i ludzi Kościoła, tego Kościoła, który zdaniem Onfraya , jest wspólnotą psychiatryków walczących z rozumem. Jako fizyk wiem ,że pierwszy w Polsce gabinet fizyczny, gdzie wykonywano eksperymenty fizyczne, założyli i prowadzili ojcowie Pijarzy, oczywiście będąc w stanie pogłębionych nerwic indywidualnych i zbiorowych. Oto do jakiej zapaści intelektualnej może dojść filozof, któremu”odbiło”. Jeżeli to samo pisze barista lub mtwapa w postach salonowych , to nie dziwię się, ani nie protestuję –upadek oświaty w moim kraju owocuje, ale we Francji? W wielowiekowym ognisku tradycji kulturowej?Jednak czasami jego pasja wojownika słabnie i wspaniałomyślnie napisze :“Póki religia pozostaje sprawą prywatną, nic mi do niej, uważam ją za zwykły zlepek nerwic, psychoz i innych osobistych przypadłości. Przecież każdemu wolno hołdować własnym perwersjom, jeśli nie szkodzi w ten sposób innym”.Ale zaraz potem sprecyzuje cele swej namietnej walki i swego życiowego posłannictwa, misji:“Mój ateizm budzi się z letargu wówczas, gdy prywatna wiara staje się sprawą publiczną, kiedy ktoś próbuje organizować życie innym na podstawie własnych psychopatologii. Między osobistą trwogą egzystencjalną a władzą nad ciałem i duszą innych ludzi rozciąga się obszar, gdzie czają się metafizyczni rozbójnicy, czerpiący profity z duchowej i intelektualnej nędzy swych bliźnich”.No i wróci do tego, co go najbardziej rozwściecza, a mianowicie do obecności duchownych w kulturze oraz teologii na uczelniach:“Bogobojni dysponują nawet szczególną dyscypliną zajmującą się zgłębianiem imion Boga, jego czynów, gestów, myśli, bon motów, wiekopomnych wypowiedzi, praw, nakazów i innych dyrdymał; jest to dyscyplina prężna i dająca zatrudnienie całej rzeszy obrońców, rzeczników, klerków, zauszników, pochlebców, dialektyków, retorów, filozofów (niestety!), skrytobójców, ludzi od mokrej roboty, pachołków, namiestników Boga na ziemi, ambasadorów i konsulów, dziekanów i rektorów. Teologia - "nauka" badająca dyskurs o Bogu...”O sobie ma jednak wysokie mniemanie, uważając się za kontynuatora Oświecenia, za niezależnego i obiektywnego filozofa badającego uczciwie wiarę i religię.gdy tymczasem czytelnik właśnie tej książki ,bez trudu orzeknie ,że owszem jest sukcesorem ale Rewolucji Francuskiej ,że to Wandea jest dla nie ideałem postępowania, a nie postawa i i dzieła autentycznych myślicieli ateizmu takich jak Ludwig Feuerbach, Jean-Paul Sartre, Roger Garaudy, lub Ernest Bloch.Toteż jego próba mistyfikacji i zamazania prawdziwej natury swej działalności propagandowej na rzecz prostackiego ,bo operującego kłamstwami, inwektywami i obelgami ateizmu ,próba w postaci uformowania dyscypliny poznawczej o nazwie “ Ateologia,Fizyka metafizyki” jest żałosna i zarazem śmieszna.Jego ateologia to propozycja życia ,nie nauki.Życia egoistycznego,hedonistycznego,wyzwolonego z respektu dla godności ludzkiej,życia według nie werbalizowanej formuły:"po nas choćby miał być potop - carpe diem !Do polskiego wydania “Ateologii” dodana jest przedmowa pióra Mateusza Kwaterko(?), tłumacza książki. Nadzwyczajna zgodność ideałów trockisty francuskiego i polskiego. Dawno nie czytałem takich bzdur na temat Kościoła i wiary w moim kraju(pomijając lekturę postów Pomiotu Zbiorowego na salonie 24 i bloga jego lidera ,niezapomnianego Qusiego). M.Kwaterko jest przekonany ,że:“ przedstawicielom kleru książka ta da pretekst do rzucania klątw i anatem; teologom pozwoli szydzić z braku zrozumienia autora dla “uniwersalnej i symbolicznej wartości Pisma”.Następnie dobiera się do polskich ateistów i chłosta ich ciężkimi oskarżeniami oraz drwiną:“..przywykliśmy bowiem do widoku ateistów, którzy obnoszą się z szacunkiem dla sacrum , ubolewają, że nie dostąpili “łaski wiary”, twierdzą, iż religia pełni pożyteczną funkcję społeczną, a przeważnie wolą być zresztą nazywani agnostykami. Ci osobliwi ateiści przyznają, że Kościół jest instytucją niezwykłą, “nie z tego świata”, i godzą się, by korzystał z rozlicznych przywilejów, o których inne podmioty prawne, polityczne czy gospodarcze mogą tylko marzyć. Uważają także, iż “prawdy religii” mają zupełnie inny status niż, powiedzmy, twierdzenia naukowe, a zatem nie podlegają racjonalnej krytyce."Chociaż z drugiej strony trzeźwieje i usprawiedliwia ich :“Przyczyn takiego stanu rzeczy należy raczej szukać w potędze Kościoła. Nie chodzi przy tym wyłącznie o potęgę społeczno-polityczną, sprawiającą, że obnoszenie się z bezbożnictwem utrudnia karierę, kładzie się cieniem na relacjach towarzyskich i bywa źródłem wielu mniej lub bardziej uciążliwych strapień w życiu codziennym.”Zachodzę w głowę, co mogło zadecydować, że oficyna o dużej i dobrej tradycji wydaje taki “gniot” intelektualny, a redakcja serii “Myśl Współczesna” zgadza się opatrzyć go wstępem równie miałkim umysłowo.Niewątpliwa zapaść intelektualna współczesnego ateizmu chowu zachodnioeuropejskiego i krajowego odbija się w tej publikacji niczym w doskonałym lustrze.Literatura[1] R.Dawkins,Bóg urojony,Warszawa,2007[2]S.Weinberg, Facing Up: Science and Its Cultural Adversaries, Harvard , 2001[3] C.Hitchens,Bóg nie jest wielki,Warszawa,2007[4] S.Harris,The End of Faith, New York,2004[5]M.Onfray,Traktat ateologiczny- Fizyka metafizyki,Warszawa,2008[6]M.Onfray,Contre histoire de la philosophie,t.1-5,Paris,2006-2008[7]Hermiasz Sozomen,Historia kościoła,Warszawa,1980    
Eine
O mnie Eine

No modern scientist comes close to Einstein's moral as well as scientific stature (John Horgan)

Nowości od blogera

Komentarze

Inne tematy w dziale Polityka